Chcąc dowiedzieć się, jakie kabiny funkcjonują w lakierniach w naszym kraju, jak się sprawują i co jest najważniejsze z perspektywy ich użytkowników, postanowiliśmy zapytać u źródła. Na temat kabiny lakierniczej wykorzystywanej w swoim warsztacie opowiedział nam Arkadiusz Michał Świontek z Auto Serwisu Świontek w Raszynie.
Jakiej kabiny lakierniczej Państwo używają?
Używamy kabiny lakierniczej firmy Lagos przystosowanej do lakierowania samochodów osobowych i dostawczych. Z tego względu jest dość duża – wysoka na 3 metry w świetle bramy, długa na 7,5 metra i szeroka na 4. Została zainstalowana w 2004-2005 r., jest to już więc dość stare urządzenie i powoli zaczynamy myśleć o wymianie na nowszy model.
Co było brane pod uwagę, kiedy decydowaliście się na zakup tej konkretnej kabiny?
Warsztatem zarządzał jeszcze wtedy mój ojciec, ale wiem mniej więcej, co było dla niego ważne. Znaczenie miały z pewnością wymiary umożliwiające lakierowanie nie tylko samochodów osobowych, ale również dostawczych. Już wtedy ojciec myślał o stosowaniu przede wszystkim lakierów wodnych, dlatego istotnym kryterium był też wysoki opad powietrza w kabinie. Sprawna wentylacja sprzyja wydostawaniu się na zewnątrz wilgoci wydobywającej się z tego typu produktów i przyspiesza w efekcie wysychanie lakieru. W tej konkretnej kabinie są dwa silniki – jeden wyciągowy, a drugi nawiewowy – oba o mocy równej 12,5 kW. Dzięki nim powietrze w kabinie szybko ulega wymianie. Opad powietrza osiąga wartość 0,3 m/s i zapewnia szybkie wysychanie lakieru niezależnie od stosowanej techniki lakierniczej.
Kluczowe było też dobre oświetlenie, zapewniające komfort pracy i umożliwiające trafne rozpoznawanie kolorów. Ojciec wybrał pionowe lampy, po 24 źródeł światła na stronę, czyli w sumie 48 jarzeniówek. Dają one światło o natężeniu przekraczającym wymagane normą dla pracy tego rodzaju 1 100 luksów. Pamiętam, że nie było prosto o lampy, które – owszem – będą wystarczająco mocne, ale także zapewnią dobre oddawanie barw. Optymalnie, żeby w przypadku oświetlenia prac lakierniczych wskaźnik CRI (ang. Colour Rendering Index – wskaźnik oddawania barw, [przyp. red.]) wynosił około 92 na 100-stopniowej skali. By osiągnąć tę wartość, koniec końców zdecydowaliśmy się na oświetlenie kabiny specjalistycznymi lampami stosowanymi w branży drukarskiej i poligraficznej. To profesjonalne produkty, droższe niestety jakieś pięć razy od „zwykłych” jarzeniówek. Zapewniają jednak odpowiednie warunki oświetleniowe. Mam nadzieję, że kiedy przyjdzie nam zmieniać kabinę, dostępne będą w dobrej cenie energooszczędne diodowe źródła światła o tak dobrym wskaźniku oddawania barw.
Kolejną ważną kwestią jest technologia ogrzewania kabiny. Według mojej wiedzy na rynku funkcjonują obecnie trzy podstawowe typy palników do kabin lakierniczych: palniki olejowe z wymiennikiem ciepła, palniki gazowe z wymiennikiem ciepła oraz palniki z otwartą komorą spalania. Ten ostatni typ jest najbardziej wydajny, ale – z tego co wiem – musi być zasilany gazem o wysokim ciśnieniu z linii gazowej. Kiedy kupowana była nasza kabina, palniki z otwartą komorą spalania nie były dostępne i – szczęśliwie z dzisiejszej perspektywy – stanęło na palniku olejowym z wymiennikiem. Jeszcze rok temu zresztą myśleliśmy nad modernizacją ogrzewania kabiny, ale doszliśmy do wniosku, że – mając na horyzoncie wymianę całości na nowy model – to nieuzasadniona inwestycja. Odstąpiliśmy od tego na rzecz przyszłej wymiany kabiny i chyba dobrze się złożyło. W obecnej, niestabilnej sytuacji na rynku energetycznym dostępność paliwa gazowego jest niepewna. Znajomi z branży, których dotąd ogrzewanie dwóch kabin gazem kosztowało 15 tys. zł, musieli liczyć się z nawet trzykrotnym wzrostem cen. Słyszę, że odchodzi się w związku z tym od ogrzewania gazowego na rzecz olejowego. Olej zresztą też drożeje – w przeciągu roku zużycie skoczyło nam z 2 do 8 tys. zł miesięcznie, ale i tak to chyba mniej kosztowne i pewniejsze rozwiązanie. Ogrzewanie olejem chwalimy sobie z jeszcze jednej przyczyny. W przypadku gazu trzeba trafnie oszacować zużycie energii, co bywa kłopotliwe. Gdy zima jest ciepła i na ogrzewanie zużyje się za mało gazu, trzeba płacić karę. Jeśli zima będzie ostra, zużyje się za dużo – też trzeba płacić karę. W przypadku oleju nie ma tego problemu. Kiedy paliwo zaczyna się kończyć, zamawiamy dostawę oleju opałowego.
Co z Pańskiej perspektywy jest najważniejsze w użytkowaniu kabiny lakierniczej?
Dobrze się złożyło, że w naszej kabinie jest w sam raz tyle automatyki, ile trzeba było na tamte czasy. Nie ma w niej zbyt wiele czujników i elektroniki, dużo rzeczy możemy więc zrobić sami podczas konserwacji kabiny. Dbamy o utrzymanie dobrego stanu technicznego urządzenia w szczególności przez regularne przeglądy i wymianę filtrów. Żeby zapewnić na stałe odpowiednio wysoki przepływ powietrza, filtry podłogowe wymieniamy co ok 100-120 godzin, a filtry sufitowe co ok. 800-1000 godzin lub raz do roku. Wymiana filtrów podłogowych trwa nie dłużej niż godzinę i jest stosunkowo prosta, wykonujemy więc to samodzielnie. Do kompleksowego czyszczenia kabiny – komory lakierniczej i wentylatorów – zapraszamy fachowców. Szczęśliwie Pan Stanisław, który pomagał w instalacji kabiny w naszym serwisie, ciągle jest aktywny.
Druga istotna w użytkowaniu kabiny kwestia to bieżące utrzymanie czystości. Dzięki temu w lakierze jest mniej wtrąceń i skraca się czas przestoju samochodu na polerni. U nas działa to bardzo dobrze – w dużej mierze dzięki doświadczonemu, zgranemu zespołowi. Lakiernicy wiedzą, co można, czego nie i dbają o sprzęt jak o swoje. Również dzięki temu nie mieliśmy nigdy z kabiną żadnych większych trudności technicznych. Jeśli działy się jakieś drobne rzeczy, nasz serwisant przyjeżdżał i z dnia na dzień usterka była usuwana.
Gdyby mieli Państwo kupować kabinę w najbliższej przyszłości, co braliby Państwo pod uwagę? Zdecydowaliby się Państwo na podobny czy inny model?
Lakierowanie jest bardzo energochłonnym procesem. Szczególnie w kontekście obecnej sytuacji na rynku paliw i energii, energooszczędność staje się bardzo ważnym czynnikiem decyzyjnym. Staramy się ograniczać zużycie energii, ale jeśli chce się sprawnie pracować, to z naszą obecną kabiną niestety nie bardzo to wychodzi. Na pewno chcielibyśmy, żeby nowy model był tańszy w eksploatacji, ale nie jest oczywiste, jak do tego podejść. Przez to, że sytuacja na rynku energii elektrycznej i paliw dynamicznie się zmienia, trudno policzyć, co będzie opłacać się najbardziej. Trudno na przykład powiedzieć, czy nowoczesny, szybko ogrzewający kabinę palnik z otwartą kabiną spalania ma w długofalowym ujęciu sens przy obecnej dynamice cen gazu. Chcielibyśmy przejść na tę technologię, ale zanim się zdecydujemy, poczekamy aż sytuacja na rynku się unormuje. Podobnie z oświetleniem – byłoby super, gdyby w dobrej cenie były dostępne energooszczędne lampy LED z wystarczającym do naszych potrzeb CRI, ale na to też chyba trzeba jeszcze poczekać. Z miesiąca na miesiąc technologia oświetleniowa się jednak rozwija, więc i tu można mieć nadzieję, że kiedy przyjdzie czas na zakup, będzie można dobrać coś takiego.
Jeśli chodzi o wymiary, 3 x 7,5 x 4 m jest dla nas wystarczające. Większość obsługiwanych przez nas pojazdów mieści się w kabinie bez kłopotu i nie musimy ogrzewać niewykorzystanej przestrzeni. Dotychczasowy opad powietrza, mieszczący się w zakresie 30 – 33 m3/h to dla nas wartość optymalna, w której będziemy chcieli nadal się poruszać.
W kontekście coraz bardziej upalnej pogody kuszące wydają się natomiast kabiny z klimatyzacją. Ciężko lakierować, jak temperatura wynosi 35 – 40 stopni. Takie rozwiązanie z pewnością zwiększyłoby komfort pracy. Zwrócimy na to uwagę, kiedy za jakiś czas będziemy się rozglądać za nowym urządzeniem.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.